Przejeżdżając przez Wisłę Malinkę pomyślałem że jest to świetna okazja do udokumentowania stanu budowy skoczni narciarskiej im. Adama Małysza.
Jak wielu turystów i obserwatorów odniosłem wrażenie, że ta piękna i pewno niezwykle kosztowna budowla jakoś dziwnie została zaprojektowana. Niby skoczkowie mają skakać po 120 czy więcej metrów, a na wyhamowanie zostało im bardzo niewiele miejsca, obserwujemy bardzo stromy i krótki wybieg... Ale to może mamrotanie laika - miejmy nadzieję. Wszyscy byliśmy zdania, że skocznia powinna się kończyć za rzeką, bo tam puste pola... No gdzieś trzeba wybudować parkingi, park dla zawodników, przecież nie na ulicy...
Może coś będzie się chciało zjeść, wypić coś chłodnego, ale na to rada Hotel Gołębiewski !
Chyba że założymy że ta budowla jest dla VIP-ów, ekip i zawodników, działacze nie bardzo się załapią na miejsca na trybunach, a hołota do telewizora z nielubianym przez braci bliĽniaków piwem...
Budowla monumentalna, przestronna, dziwna, nie wiadomo czemu służąca, pełno pustych przestrzeni, no są windy, kilka kabin... Projektanci chyba w życiu nie byli na poważnej imprezie w skokach narciarskich... Regułą np. w Planicy jak i na wielu światowych obiektach tego typu jest porządna skocznia i masa miejsca dla kibiców i gastronomii.
W Wiśle Malince projektanci udowodnili że można poprzestać na skoczni i 700-set krzesełkach. A może się mylę ? Ma taką nadzieję. |